Designed by Freepik

piątek, 8 lutego 2013

4. O poszukiwaniu pracownika idealnego do departamentu czarnej d...

Departament Czarnej Dupy- tak zwykliśmy niekiedy nazywać naszą bezokienną norę w pracy. Nie wynika to bynajmniej z braku światła dziennego, czy okrutnie mrugających szpitalnych świetlówek, ale z ogromu bezsensownych zadań, z którymi czasem przychodzi nam się zmierzyć. Z racji różnych zawirowań personalnych zmuszeni jesteśmy poszukać brakującego ogniwa do naszej wesołej piątki, a to nie lada wyzwanie. Ogłoszenie wystawione, spływają pierwsze CV i... zaczyna się. Krótka analiza naszych potrzeb i selekcja, po głębszym przemyśleniu- analiza okrutna, ale o tym za chwilę. Umawianie spotkań i nerwowe wyczekiwanie na kandydatów, niczym przed pierwszą randką, po czym.. pierwsze 3 osoby nie przychodzą, kolejne a to się spóźniają, a to przybywają 30 minut wcześniej, z jednymi rozmowa trwa i trwa, inni wychodzą już po 5 minutach, jedni nie pytają o nic, inni dyktują już warunki do umowy, jedni zbyt oficjalni, drudzy zbyt luźni, jedni pięknie ubrani, inni w adidasach itp itd...CV dalej się drukują, przewracane na biurku na prawo i lewo, minus, plus, kolorowy haczyk, co to za mina, co to za zdjęcie (drogie Panie - fotki z bandanką na głowie lub sweet focie z łapki naprawdę źle wyglądają na Waszym życiorysie), ta wydaje się ok - nie odbiera, ta wydaje się super - nie przychodzi... A my dalej z nadzieją rozmyślamy... Fajnie jakby była młoda (tak, doszliśmy do tego, że najlepiej jakby to była dziewczyna), ale nie za bardzo młoda... ucząca się, ale zaocznie, przebojowa, ale nie za głośna, stonowana, ale nie cicha myszka, luźna, ale odpowiedzialnie podchodząca do obowiązków, samodzielna, ale przecież czasem i my jej powiemy co powinna robić, z poczuciem humoru, z ogólnym ogarem życiowym, z ciekawą pasją, a przede wszystkim z dużą cierpliwością, żeby wytrzymała z naszą wesołą gromadą. A jest co znosić, bo głośno u nas jak na dworcu, przekleństwa latają jak pociski w Afganistanie, telefony dzwonią często jak u wróżbity Dawida, a humorki nasze dają czasem o sobie znać - a to włoska rodzina się kłoci, a to K. ma ciche dni, a to A. opowiada o nakładaniu cieni, kwitując- wolę pogmerać palcami i mam to w dupie, nałogowo śledzimy pudelka, kwejk oraz śmieszne filmiki na youtube, dlatego na pytanie "co to jest?" możecie usłyszeć "to je amelinium, tego nie pomalujesz", a ostatnio lubimy mówić o tym co nas denerwuje- "woda, ziemia, hemoglobina, dwutlenek węgla, halucynacja... taka sytuacja"...

wtorek, 5 lutego 2013

3. O keczupie w torebce


Kobiece torebki - jedna z miejskich legend, których mężczyźni nigdy nie ogarną. Ostatnio K. zapytał mnie w pracy czy mamy w lodówce keczup, ja bez zawahania wyciągnęłam saszetkę z torebki i dumnie wręczyłam mu do ręki. Zamiast uprzejmego 'dziękuję' spotkałam się z 'nosisz w torebce keczup?!' - (tak, co w tym dziwnego??).. i wtedy wpadła mi do głowy pewna refleksja. Kobiece torebki są pełne rzeczy przydatnych bardziej lub mniej, każdy z tych drobiazgów jest dla nas na wagę złota. Kobieca torebka to czarna dziura, studnia bez dna i choć miejsce w nie jest ograniczone,to jednak da się sporo upchać. Z ciekawości zajrzałam dziś do swojej, niby nie wypchanej, ale znalazłam w niej: portfel, kosmetyczkę (jej zawartość to osobna historia), kalendarz, zeszyt, dwa długopisy, umowę i cennik od nowego operatora tel., odmrażacz do zamków, 3 pary kluczy, gumkę do włosów, jeszcze 2 saszetki keczupu, piłeczkę antystresową, pendrive, maść, chusteczki mokre, chusteczki suche, paczkę gum, ładowarkę samochodową, okulary... czy to dużo? Od razu pomyślałam o ogromie rzeczy, które przecież mogą się przydać, a o których nie pomyślałam wcześniej... no bo przydałby się jakiś plaster i pilniczek może.. perfum też jakiś w razie czego, batonik na dłuższy pobyt poza domem.. saszetka kawy, jakby w pracy się skończyła.. może jakiś śrubokręt, bo przecież czasem coś się psuje.. i super glue! przecież to jest rzecz niezbędna! .. gdyby tak jeszcze tam upchnąć kubek termiczny i może jakiś magazyn do poczytania, albo książkę najlepiej... mogłabym tak wymieniać bez końca..Pamiętajcie Panowie - teren poza domem to miejska dżungla, a każde wyjście z mieszkania to prawdziwa wyprawa w nieznane,a przecież my Kobiety musimy być przygotowane na każdą okazję :)